STIR, big data i nielegalne podsłuchy

W praktyce orzeczniczej Naczelnego Sądu Administracyjnego wyłoniło się “zagadnienie prawne budzące poważne wątpliwości”. Problematyczne jest pytanie, czy nielegalne podsłuchy mogą być źródłem dowodów w sprawach podatkowych?

W tym temacie NSA wypowie się w składzie poszerzonym, wydając orzeczenie fachowo zwane uchwałą.

Wprawdzie z przepisów podatkowych wprost wynika, że dowodem może być tylko i wyłącznie to, co nie jest sprzeczne z prawem. Ale w naszym kraju kto czyta ustawy, ten błądzi. Ulegając mirażowi wędruje – ufny do końca – pustynnym szlakiem przed wiekami zaginionej karawany.

Historia procesowego złudzenia jest dość długa. Jest to pasjonującą tragikomedia o tym, jak administracyjne sądy systematycznie zatwierdzały notoryczne przypadki łamania procedury podatkowej przez aparat podatkowy. Ów aparat z równą pasją ścigał rzeczywiste (rzadziej) i wyimaginowane (częściej) przypadki nadużyć podatkowych, co czyniąc sam chętnie sięgał po środki w najlepszym razie skutkujące nadużyciem prawa.

Owszem, w dawnych czasach można było przymrużyć sądowe oko. Kiedyś aparat nie miał tych wszystkich funkcji hurtowego pozyskiwania, skanowania, przetwarzania, inwigilowania, kontrolowania, nadzorowania, żądania, wzywania. Ale dziś administracja podatkowa wszystko to ma w standardzie. Względnie może mieć, jeśli zechce. Na tej zasadzie wprowadzono STIR (System Teleinformatyczny Izby Rozliczeniowej), który umożliwia blokowanie rachunków bankowych z automatu, najpierw na 72 godziny, a następnie na 3 miesiące. Zachodzi obawa, że faktycznie decyzję o blokadzie rachunku bankowego będzie podejmował owiany tajemnicą algorytm dokonujący analizy w oparciu o kryteria nie tylko nieostre, ale i arbitralnie dobrane przez twórców systemu STIR. W systemie, co prawda, formalnie przewidziano miejsce dla czynnika ludzkiego, jednak faktycznie będzie to czynnik autoryzujący ustalenia algorytmu (zasada przyklepania).

Można powiedzieć, że współczesna technika, w połączeniu z dawną urzędniczą mentalnością i nadmiernym uelastycznieniem uprawnień organów administracji, jest zagrożeniem podstawowych praw człowieka. Wypada doprecyzować, że urzędnicza mentalność to nie figura retoryczna na potrzeby niniejszego artykułu, lecz realny problem. Nie ukrywają tego chociażby twórcy Konstytucji biznesu. Jeden z celów Konstytucji biznesu to właśnie zmiana mentalności urzędników; przejście na relacje partnerskie z obywatelami. Ale nim to nastąpi (co trochę potrawa, bo trzeba wymiany pokoleń) zagrożenie może zmienić się w klęskę, a na koniec, kto wie, być może w rozpad państwa 1. Chyba, że wcześniej Naczelny Sąd Administracyjny opowie się, i to zdecydowanie, po stronie praworządności. ,,Zagadnienie prawne budzące poważne wątpliwości’’ jest ku temu dobrą okazją. Oczywiście uchwała NSA w sprawie nielegalnych dowodów nie rozwiąże problemu ewentualnych zbyt pochopnych blokad STIR. Konfiguracja ,, posiadanych informacji’’ tak aby one ,,wskazywały’’ co trzeba, albo aby wynikała z nich ,,uzasadniona obawa’’ niewykonania zobowiązania, to zadanie organów administracji. Już one sobie z tym poradzą.

© Zespół K18

1 To nie jest licentia poetica, tylko lekcja historii. Jak podaje znakomity polski przedwojenny historyk, Feliks Koneczny, w starożytnym Rzymie, za cesarza Dioklecjana, ludność, z przyczyn podatkowych, uciekała na pustynię, “gdyż tam żyło się lepiej”. Sto kilkadziesiąt lat później Rzymu już nie było.