Bitcoin niemile widziany

Co do zasady kryptowaluty nie są w Polsce mile widziane. Nawiasem mówiąc, między innymi dlatego wiodący w kryptowalutowej branży polski biznes ma siedzibę w Szwajcarii.

Sygnały płynące z różnych instytucji państwowych są zbieżne. Bitcoina systematycznie nęka się. Na przykład nęka się podatkami. W myśl starej Rooseveltowsko-Leninowskiej zasady: Nie wiesz jak się go pozbyć? Zrób mu domiar!

Z tym że najpierw trzeba się dowiedzieć komu można zrobić domiar (32-procentowy oczywiście). W tym celu administracja podatkowa wystąpiła do krajowych giełd i kopalń kryptowalut o przekazanie informacji o wszystkich klientach. Informacje mają być przekazane hurtowo, bez wyjątku i bez ograniczeń. Mówiąc inaczej, mamy do czynienia z typową wyprawą na ryby (fishing expedition). Pytanie, jak to się ma do podstawowych praw człowieka, na przykład prawa do prywatności?

W świecie podatkowym niewiele mówi się o prawach człowieka. Co nie zmienia faktu, że każdy organ ma obowiązek szanować te prawa. Do podstawowych praw człowieka zalicza się między innymi wspomniane prawo do prywatności. Jest to prawo, które – zresztą jak każde inne – w uzasadnionych przypadkach może być ograniczone względem pewnych grup, ale nie może być całkowicie zniwelowane. A przecież metoda hurtowego (na wszelki wypadek) pozyskiwania podatkowych danych w istocie niweluje prawo do prywatności w pewnym przedmiotowym zakresie, na potrzeby chwili akurat tak, a nie inaczej, zdefiniowanym.

Uzyskane dane mają być wykorzystane wobec klientów giełd i kantorów krypotowalut, których sytuacja prawnopodatkowa na dobrą sprawę nie jest uregulowana w sposób gwarantujący minimum bezpieczeństwa prawnego. Bo trzeba powiedzieć wprost – nie ma podatkowych przepisów, które regulowałyby opodatkowanie kryptowalut przy uwzględnieniu złożonej specyfiki tego zjawiska. Próbuje się naciągać przepisy istniejące, ale przestarzałe, czego wyrazem jest orzecznictwo krajowych sądów administracyjnych.

Swego czasu Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że od bitcoina należy płacić VAT. Beznadziejną sytuację zmieniło dopiero trzeźwe orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który w sprawie C- 264/16 David Hedqvist orzekł, że kryptowaluta to środek płatniczy. Dlatego trybunał stwierdził, że od kryptowaluty VAT-u nie ma. Nie szkodzi. Naczelny Sąd Administracyjny w to miejsce orzekł, że od transakcji z udziałem kryptowaluty płaci się 32% podatku dochodowego, gdyż kryptowaluta to prawo majątkowe, a nie środek płatniczy.

Tylko że to teza oderwana od gospodarczej rzeczywistości. W rzeczywistości bowiem kryptowaluta służy umarzaniu wierzytelności, czyli płaceniu. Tak właśnie jest; w tym celu została wymyślona. Niestety teraz orzeczenia NSA trybunał unijny już nie skontroluje. Na koniec administracja podatkowa zapowiedziała opodatkowanie transakcji na bitcoinach podatkiem od czynności cywilnoprawnych (PCC). Co prawda, wkrótce potem pojawiało się dementi, ale wywołany sprzecznymi komunikatami stan niepewności pozostał.

Tak wiec bitcoin jest zwalczany metodami administracyjnymi. Same w sobie są one nadużyciem (bo przeciwko jednostce wykorzystuje się nie tyle prawo, co jego brak). Z tych względów lokowanie kopalni w hali gdzieś pod Warszawą, Krakowem czy Poznaniem, inwestowanie milionów w działające tam koparki, wydaje się poważnym biznesowym błędem.

© Zespół K18